Komentarze: 11
W tej chwili powinnam zagłębiać sie w angielskim, ale los chciał, abym znalazła się tutaj ;) Strasznie się nudze i chyba dlatego nie lubie niedziel, nie wiem co mam ze soba poczac, w tv nic ciekawego nie ma, na GG nieciekawe osoby z ktorymi nie mam tematów. Siedze i wpatruje się w monitor.
Rozkwiniam nad banalnymi rzeczami, uzalam sie w sumie sama nad sobą (w myslach) i spadam...źle mi...nie potrafie nie myslec o Nim...Jedno spojrzenie na meble swojego pokoju - pułka na ktorej stoi ramka wraz z jego fotką, kartka walentynkowa od Niego...Powinnam sie cieszyc po wczorajszej rozmowie z Nim, ale jakoś nie potrafie...Juz mam zakodowane w psychice, ze nigdy nie bedzie tak jak dawniej...Moja nadzieja która trwała długi czas zaczyna powoli 'umierać'... Chociaż z drugiej strony wczorajsze słowa wypowiedziane przez Niego powoduja na mojej twarzy uśmiech...tak - to było miłe... Czas pokaze co bedzie dalej, mam tylko cicha nadzieje, ze wytrwam...